OGRANICZENIOM PRECZ czyli Albański pierDOLNIK – kolejna wyprawa przed nami !

Jedziemy dalej. Euforia przygód i sen podpowiedziała nam kierunek.
zamoyland.pl zaprasza na ekspedycję.
.
Ograniczeniom mówimy NIE dlatego jedziemy w Góry Przeklęte Albanii. To tam gdzie Pawłowi kiedyś się przyśniło….



Chcemy się dostać w dziwne miejsce i równie w dziwnym celu.
Theth to wioska zaszyta gdzieś w bałkańskich górach. Celem jest tam w tej pipiduwie lancz u Zorana .
Tak, tak chcemy pojeść górskich bałkańskich przysmaków.
.
Kuchnia bałkańska , góry i Zoran . Brzmi dobrze ale może wybrzmieć tak jak te góry . Przeklęcie. A to dlatego bo droga to tego Theth usłana różami nie jest


By się tam dostać będziemy spływać kanionami, jechać a potem i trekking przez góry. Mordęga



Nasze relacje z Pawełkiem dalej małżeńskie mówiąc delikatnie nie są.
Whatsapp grzeje się od wulgaryzmów a miłe słowa są tylko gdy jeden bądź drugi czegoś chce . Strasznie dużo też tam głupot, jakiś kościelnych przyśpiewek aranżowanych na sytuację .
Całkiem dobrze nam to wychodzi ale do ambony nam daleko . No ale kto się czubi ten się lubi, mawiają.



Wkurza mnie jak gada, że kulawi żyją krócej, gada o piachu i robalach. Właśnie po to jest ten pieprzniety wyjazd by to życie wydłużać, by sobie coś tam udowodnić, napędzić i zmasakrować to ograniczenie jakim jest wózek inwalidzki.
Pawełek to silna bestia , tyle co on w życiu przeszedł obdzieliłby wielu. Wielki, szlachetny charakter. Szanuje mordę. Miał ciężko, 26 lat już kręcenia na wózku, wyrypali go też z wszystkich instytucji w jakich bywał. Ciężki typ dosłownie i w przenośni. Z wózkiem waży razem jakieś 100kg. Teraz będzie jeszcze z plecakiem i dodatkowym wózkowym osprzętem, który ma nam pomóc pokonywać te bałkańskie dukty.
.
No ale dobra, jak to będzie mniej więcej wyglądało.
.
Wiadomo październik, piździ.
Te skały i ludzie pamiętający jeszcze bardzo dobrze zbrodniczą przeszłość tych terenów. Tu już żarty się już kończą. Wózek Pawła wejdzie na najwyższe obroty a jak na nas skoczą to my też skoczymy w pizdu w kanion ….




Problem jest tu też taki, że opcja pchania kijem jak to było w Gruzji tu odpada . Nie będzie takiej możliwości. Wózek inwalidzki Pawła nie pojedzie po chaszczach i skałach. Jak zasiądziemy z łajby, będziemy go pchać i nieść i ten jego aluminiowy wózek też.



Dlatego też tym razem jedzie z nami On . Bogdan, Bodek, Bodzio.

Nazwaliśmy go Szerpa Nadziei. Szerpa to człowiek, który w Himalajach nosi sprzęt alpinistom. Za hajs. Najczęściej obywatel Nepalu. Bodek jest Polakiem i hajsu nie chce a chce się urypać i pomóc.
.
Trochę boimy się tego, że gdy się podjara zaciągnie nas tam gdzie być nie powinniśmy 😉



.
Jest to zmiana kluczowa bo to mimo upływających lat gość o stalowych mięśniach. Facet nie tyle co z jajami a kokosami.
Biegał po pustyniach Afryki, dżungli Meksyku a ostatnio w niecałą dobę pokonał 100km po włoskich Alpach tylko dlatego żeby było przejebane.
Trenował pięciobój więc w razie czego ustrzeli jakaś kaczkę czy zwiezie nas na koniu.
Rzutem na taśmę chciał dołączyć do nas w Gruzji, do potwierdzenia lotu brakowało jedno kliknięcie przycisku „Zapłać „
.
Jednak zwalił wszystko na żonę, że nie chce nadużywać jej zrozumienia bo znów gdzieś w górach miał się też szlajać w tym czasie .
Teraz jedzie i chce być gdzieś z boku, zrobić robotę, nosić toboły i najlepiej jakby go w ogóle nie pokazywać.
Tyle, że to gość którego właśnie warto pokazać . Takich tu intruzów w zamoyland.pl trzeba. Dobra, tyle o Bodku…


Tym razem jakość specjalnie nie trenowaliśmy wcześniej. Paletkujemy w tenisa czasami, coś tam się ruszamy.
Paweł gdy jest pogoda to jeździ, pracuje ramionami gdy jej nie ma to śmierdzi w domu.
Mój trening to rąbanie drewna. Lubię to robić cholernie . Nachrzaniać w te kołki, patrzeć i słuchać jak się rozłupują. Potem je wącham w środku i układać. Trochę jak świr. Ot cały mój trening .
Gdybym miał do tego aplikacje pokazała by: Rąbane – 4 m3 , Kalorie 300000000. Jebnął bym se zdjęcie z tymi kołkami następnie chwalił się na fejsbuchu. No ale jej nie ma .



Dobrze jedzone było za to ostatnio. Sezon na warzywa i owoce więc chcąc nie chcąc wyniki morfologii powinny być unormowane.
wiec co, chyba jedziemy trochę na żywca i liczymy na Ironmena Bodka 😁


Harmonogram ekspedycji planujemy mniej więcej tak:

  • wtorek 12 października lot wieczorny do Tirana/ nocleg
  • środa transport w góry/trekking do chatki
  • czwartek spływ/ trekking i jak się uda szczytowanie czyli cel wiocha Theth/ nocleg gdzieś u Zlatana lub pastwisko
  • piątek myjemy zęby i powrót z gór, może liźniemy stolicy

Generalnie spontan



Co ważne i potwornie istotne. Nie jesteśmy kolejnym n-tym doradztwem jak podróżować, jak spędzać czas, jak żyć czy co jeść a czego nie jeść . Kim jesteśmy by doradzać, kiedy w koło tylu doradców życia. To nie tu.
.
To będzie przygoda na którą też i Was zabrać chcemy. W te jesienną słotę trochę innej rozrywki może się przydać .

Wszystko to oczywiście z dystansem, głupim humorem, bez ściemy, że jesteśmy wyjątkowi skoro tak nie jest.


To chyba TYLE. Cholera dużo wyszło.
.
Dzięki, że tu dotarłeś 🙂
.
Wbijaj na pokład Albańskiego pierDOLNIKA i baw się dobrze.